Humor mój ostatnio wiele do życzenia pozostawia. Z jednej
strony chichrać mi się chce, kiedy schowana za ekranem uczelnianego komputera
siedzę na swoim laptopie i zamiast słuchać pana doktora to oglądam psie sucharki, chwile później wracam do
mieszkania, zrzucam kurtkę, szalik, te buty wiosenne które jakiejś lekkości
dodają, wchodzę do pokoju, łóżko niepościelone, bo przecież rano się nie
chciało, to się kładę i tak mija pół dnia.
Nowy semestr zupełnie i totalnie mnie sobą przygniata, czy
to przez to, że z sesją męczyłam się prawie dwa miesiące, że miałam dość, że
myślałam sobie „zachciało się to się ma”, bo przecież sama wybrałam uczelnię
taką a nie inną, wobec czego nie mogłam nikogo obwiniać – oprócz siebie samej.
Nowy semestr się zaczął, miało być mniej zajęć, ale przyszła magisterka i
powiadam Wam, że za każdym razem moje wybory odnośnie promotora są po prostu
śmiechu warte. Siedzę w tematach, główkuje i wymyślam a promotor nadal ma w
głębokim poważaniu. Bo wszystko jest marketingiem, wszystko jest mediami, a ja
proszę pana studiuję nic innego jak media, więc nie widzę problemu.
Przyszły tydzień maluje się pod kątem koncertowym: Tom
Odell, gdzie podbijam Warszawę, niby na dwa dni tylko ale zawsze coś,
później happysad, gdzie czuję iż rozpadnę się na milion kawałków bo przecież ta
nowa płyta to jakiś sztos
emocjonalny, i tego nie powinni robić, bo to boli, ale przecież pójdę, jak
mogłabym nie iść, jak mi prawie bilety sprzed nosa sprzątnęli (nigdy nie
leciałam tak szybko do empiku).
Mleko i miód. musicie przeczytać. musicie.
Siedzę więc i myślę, i oglądam seriale (Gilmore girls, planuję rewatch House of cards) i
czytam i patrzę na kolejne książki, i przechadzam się rynkiem, czuję wiosnę,
patrzę na kwiatki i tak jakoś jest spokojnie niespokojnie. I nie wiem co o tym
myśleć.
Nie jestem jednak w myśleniu najlepsza, więc po prostu sobie
jakoś będę istnieć. A jak przyjdzie słońce, ciepło, wiosna, dłuższe dni biorę
się za coś, co muszę zdać, i tak właśnie będzie – powoli do celu. Jakie Wasze
plany na wiosnę?
ta wiosna zdecydowanie się nie śpieszy do mnie:( U mnie ponuro, dziwnie...
OdpowiedzUsuńKoncerty-czekam na relacje;)
https://sweetcruel.wordpress.com/
ja już buty wiosenne wyciągnęłam, kurtkę wiosenną zakupiłam, a wiosna się ociąga, pfffffffffff
UsuńPlan na wiosnę jeden - chcę ją w końcu poczuć całą sobą! Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńTego obu nam życzę!
Usuńczyżby powrót do prawka? ;) polecam - po siedmiu latach przerwy odkryłam, że to jednak proste i fajne i mi się podoba i nawet teoretycznie już jestem kierowcą, jeszcze tylko praktyka. nawet termin już mam, tylko nikt poza instruktorem tego nie wie :D
OdpowiedzUsuńwięc taki mam plan na wiosnę też. a oprócz tego dowiedzieć się czego chcę od życia, od siebie i swoich facetów :D
wypadałoby w końcu; moja dużo młodsza siostra zdała w tym roku i mi to bardzo w ambicje poszło :D trzymam kciuki, jak zdasz to sie pochwal! :) ja własnie muszę się umówić na jazdy, bo trochę nie jeździłam, a teorię mam zdaną (bo teraz ważna chyba 10 lat) więc chociaż jeden kamień z serca :D
Usuńfacetów! liczba mnoga! mhmmhm! :D
Powiem Ci, że mnie też coś przygniata i stawiam na to przesilenie wiosenne. :P Bo niby fajnie i ładnie za oknem, a jak się wyjdzie, to dostajesz zimnego liścia w twarz, który przypomina, że przecież jeszcze zima.
OdpowiedzUsuńA jakie mam plany? W sumie nie planuję nic na wiosnę. Co będzie to będzie. Byleby było ciepło. ^^
taaaaak. coś o tym niestety wiem. i moje gardło też. poproszę 18 stopni. już! :P
Usuńotóż to. a czasem brak planu to najlepszy plan :D
Ja też planuje zacząć oglądać House of Cards, ale nie wiem kiedy na to wszystko znajdę czas, póki co kończę ostatni (jak na razie) sezon Suits :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci jesli chodzi o humorki to chyba jest teraz taki głupi okres. Jak będzie w pełni wiosna to wszystko się ustabilizuje :)
Zazdroszczę koncertów... Mi od dawna nie udało się na żaden wybrać.
OdpowiedzUsuńA plany na wiosnę? Żyć. ;)