5/18/2017

despasito despasito i to, co w życiu najważniejsze

Takie dni, jak dzisiejszy, są zbawieniem.

Nawet jeśli budzik dzwoni punktualnie o 6:00 i jeśli o 6:06 nadal leżysz w łóżku bo nie chce ci się wstać.

Nawet, jeśli o ósmej masz angielski a później prezentację, której tak bardzo ci się dzisiaj nie chce przedstawiać.

Nawet, jeśli czytasz wszystko z kartki, bo prezentacja na rzutniku się rozmazała i nic nie widzisz.

Nawet, jeśli później masz ważne spotkane, na które musisz iść, a na które ci cię nie chce, bo wolałabyś laptopa, łóżko i chipsy.

Bo po tym wszystkim dostajesz sms-a, a później, wieczorem, kiedy dzień zmierza ku końcowi, kiedy ludzie powoli się wyciszają, siedzisz nad Wisłą, przyglądasz się zachodowi słońca, biegającym ludziom, pijesz to frappe, i myślisz sobie, siedząc na tej trawie, patrząc na to wszystko i wszystkich wokół, że jednak jest fajnie.

Bo w końcu promotor mniej-więcej zatwierdził konspekt, i już jest krok do przodu.

Bo w końcu skończyłaś coś, co nie miało najmniejszego sensu. Bo znowu miałaś być kimkolwiek, a przecież jesteś jedyna w swoim rodzaju.

Bo masz z kim wyjść na to piwo, na ten rynek czy nad tą Wisłę.

Bo masz do kogoś zadzwonić, napisać wiadomość, z kim się pośmiać.

W tym wszystkim nie chodzi o to, by albo wiecznie być człowiekiem z różowymi okularami na nosie, albo znowu – smutasem, który widzi we wszystkim czarne rzeczy. O to chodzi, by znaleźć zdrowy balans, by mieć z kimś wyjść na to durne piwo, by sobie chodzić ulicą i śpiewać, by mieć te swoje guilty pleasures, by słuchać tego, co się chce, by robić to, co się chce, by się śmiać, płakać i czytać i pisać i oglądać i żyćNawet, jak spadnie deszcz. No dobra, wtedy nie, ale wiecie o co chodzi.

Takie przesłanie z dzisiejszego dnia. Dobrego dnia ;)

A teraz idę sobie słuchać tych guilty pleasure.



proszę, zabrońcie mi tego słuchać, ale to jest taaakie bardzo kojarzące się z latem, że nie mogę przestać zapętlać. 

4 komentarze:

  1. Czasem wydaje się, że jest do dupy, a potem przychodzi taki moment resetu, chill nad jeziorem z browarem i uczuciem, że życie wcale nie jest złe. Nawet najcięższy dzień jest wart takiej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszędzie trzeba odnajdywać balans - to chyba taki klucz do szczęścia. :) No i czasem nawet ten smuteczek jest nam potrzebny, bo gdybyśmy byli wiecznie szczęśliwi, to i to szczęście pewnie przestałoby nas cieszyć. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Często doświadczam takich dni - trudności o poranku i w pracy, zły nastrój... a potem wynagrodzenie w postaci świetnego wieczoru z fantastycznymi ludźmi. :) Musimy się nauczyć nie przeżywać tak tej "złej" części dnia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi się podoba dzisiejsze przesłanie :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń