Jejuśku.
Dlaczego ten czas tak leci jak oszalały. Powtarzam po raz
milionowy, ale ja naprawdę zatrzymałam się gdzieś na etapie stycznia,
ewentualnie lutego kiedy to moja studencka kariera wisiała na włosku, kiedy
sesja się kończyła a z nią siła i chęci do czegokolwiek, i kiedy – o zgrozo –
obiecywałam sobie, że do tego egzaminu, co go trzykrotnie poprawiałam, to ja
teraz – z dwóch semestrów go mam za dwa tygodnie – przyłożę się tak jak nigdy
do niczego się w życiu jeszcze nie przyłożyłam. No przecież tu nie trzeba być
jasnowidzem żeby wiedzieć, że ja przecież palcem nie ruszyłam, do wczoraj bo
wczoraj wydrukowałam notatki, i tak się pytałam nieśmiało ludzi, czy to już
prawie tak jakbym była nauczona ale ludzie powiedzieli, że nie i jest mi z tego
powodu smutno. Żeby jednak nauka szła mi lepiej, ta czy jakakolwiek inna, to
poszłam sobie kupić potrzebne do niej rzeczy, znaczy poszłam po kartki, a
wróciłam z kartkami i naklejkami i innymi niezbyt koniecznymi pierdołami. Co
nie.
Poza tym wyprowadzam się pod koniec czerwca z tego oto lokum
i jest mi niesamowicie przykro bo mieszkałam tu trzy lata i trudno się rozstać
z okolicą i współlokatorką i w ogóle… Ha ha ha, aż sobie prawie uwierzyłam. Nie
no, chodzi o to, że ja się muszę spakować. Trzy lata zwożenia rzeczy na
mieszkanie skutkuje tym, że tych rzeczy jest za d u ż o i na samą myśl że to
trzeba spakować, popakować, poukładać, porozkręcać to mnie skręca. Bo mi się
nie chce, jestem leniem. Najgorsze jednak dopiero przyjdzie, bo toć od
października jeśli się chce tą parszywą magisterkę napisać i obronić to trzeba
mieć gdzie mieszkać, a dojeżdżanie mi
się nie widzi; pamiętam szukanie mieszkania przed trzema laty i to jest taka
straszna gehenna, to jest takie straszne doświadczenie, że ja chętnie bym to
oddała komuś innemu, niech ktoś mi znajdzie, i ja się podporządkuję.
A na domiar złego ostatnio tak mnie wszyscy denerwują, że ja
naprawdę chciałabym jakieś kontakty międzyludzkie utrzymywać, ale ja nie
potrafię się nie denerwować na innych jeśli ci coś mi robią. Na przykład nie
oddają mi książek, które za nich wypożyczyłam i później świecę oczami w
bibliotece i unikam wzroku i mówię cicho „tak wyszło”, nie lubię też upominać
się o swoje, co jest w sumie głupie ale kto powiedział że ja jestem mądra (nie
ja). Przez chwilę nawet myślałam nad tym by napisać książkę pod tytułem „jak
dać się wykorzystać [przez przypadek]” i ja sądzę, że to byłby bestseller na
skalę światową i w ogóle chyba temu powinnam poświęcić czas a nie magisterce,
do której np. tworzyłam konspekt przez trzy miesiące w bólach we łzach i w
pocie czoła żeby tylko dogodzić
promotorowi, a jak już mi się to udało to się okazało że chyba zmieni mi się od
października promotor i czy to już enough
to kill myself??
Z takimi dławiącymi pytaniami ja się żegnam, miałam
powiedzieć, że idę do notatek, przynajmniej pozaznaczać to, co potrzebne, ale
ja się chyba nie chcę dzisiaj jeszcze bardziej zdołować.
To mocno trzymam kciuki. Mam nadzieję, że moje kciuki pomogą i zdadzą za siebie.
OdpowiedzUsuńJa mam podobny etap obecnie, wszyscy ludzie mnie irytują. A najbardziej ja sama!
https://sweetcruel.wordpress.com/
Nie dziękuję!
UsuńO to to! Chyba trzeba przeczekać.
A na domiar złego ostatnio tak mnie wszyscy denerwują, że ja naprawdę chciałabym jakieś kontakty międzyludzkie utrzymywać, ale ja nie potrafię się nie denerwować na innych jeśli ci coś mi robią - jak bardzo to rozumiem. mam chwilami wrażenie, że nie uczę się na błędach i dalej w kółko daję się wykorzystywać, licząc, że to inni się zmienili. co za głupota totalna. może zmiana otoczenia w najbliższym czasie coś pomoże i odetchnięcie od tego wszystkiego; spojrzenie z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńto co, powodzenia tobie życzę, kochana. wierzę w ciebie, że uda się tobie wszystko pomyślnie pozaliczać i pozdawać :* i pamiętaj, że nie tylko tobie się nie chce :D taka studencka natura :D
niestety jedyne czego się nauczyłam na studiach to to, że ludzie się nie zmieniają, niestety, a to byłoby trochę udogodnienie. nic to jednak, trzeba jakoś się pocieszać, żeby nie zwariować, nie warto przez ludzi wariować.
Usuńnie dziękuję! jeden już zdany! :D hahahaha też prawda, ale chyba też jest to, że jakaś jednak mobilizacja się w sesji znajduje :D
Strasznie mega życiowy ten przed ostatni akapit. Ach.. czasem ciężko jest porozumiewać się z ludźmi, zrozumieć ich, znosić.. Powodzenia i odpoczynku :)
OdpowiedzUsuńInterakcje międzyludzkie to najgorszy element studiów :P
Usuń