Co prawda miałam się wyprowadzać, zmieniać mieszkanie,
zaczynać ostatni rok studiów od nowa. W najśmielszych oczekiwaniach nie
przypuszczałabym, że z mieszkania zostanę wyrzucona, a wyprowadzą mnie rodzice,
bo nie będę w stanie spojrzeć – na szczęście byłej już – współlokatorce w oczy.
Nie przypuszczałabym również, że zostanę przez jej chłopaka nazwana niewychowaną,
ta sytuacja jest jednak tak pokręcona, tak dla mnie wręcz niemożliwa i jakaś
wyrwana z kosmosu, że jestem w stanie uwierzyć we wszystko.
Także, albo – przede wszystkim – w to, że uchowaj mnie od
związków, w których facet gra główne skrzypce, a ja stoję za nim skulona bo
boję się powiedzieć słowa, by pana i władcy nie zdenerwować.
We wtorek śmiałam się, że ciekawe, czy panowie prędzej
skończą remont elewacji, czy może ja się wcześniej wyprowadzę. Do końca w nich
wierzyłam. Przestałam, w momencie otrzymania wiadomości, że w mieszkaniu
zostały wymienione zamki, bo „zalegam z czynszem, a tak w zasadzie to nigdy nie
płaciłam w terminie” ;) Pomyślałam, wtedy, że o nie, proszę mnie wpuścić, biorę
swoje rzeczy i dziękuję, do widzenia. Z jednej strony jestem wdzięczna, że nie
stało się to w maju, kiedy miałabym gdzieś pół miesiąca codziennego dojeżdżania
na uczelnię z domu. Z drugiej, jakby jest środek sesji, egzaminy i praktyki,
wobec czego, dojeżdżam… codziennie ;’)
Dzisiaj na przykład miałam, po powrocie z uczelni, ambitne
plany nauki, ale pudła stoją, rzeczy stoją, wszystko stoi, a mnie taki burdel i
bajzel denerwuje. Nie, żebym jakąś estetką była, albo może panią domu, tylko
wiecie, to działa na zasadzie odkurzania pustyni. Dwa pudła opróżniłam, dwa
stoją, a ja nie mam sił.
Nie mam sił również dlatego, że po raz kolejny dałam się
nieźle omamić człowiekowi, z którym jeszcze we wtorek umawiałam się na wyjście
do kina i na obiad, a kilka dni później zostałam wywalona. Na zbity, co by nie
powiedzieć, pysk, ale właśnie wczoraj się rozwiązało, że to chodzi raczej o
chłopaka tejże, któremu nie podpadłam, a który mieszka z nią od grudnia. No coś
mu się nie spodobałam, niewychowana jestem w końcu, jego własne słowa, więc
może za cicho w tym pokoju siedziałam?
Kuriozalna sytuacja stała się w momencie, kiedy znalazłam
ogłoszenie, w którym współlokatorka chce ponownie wynająć ten pokój, mimo, że
jeszcze wówczas nie byłam wyprowadzona, a na zdjęciach tegoż były moje prywatne
i osobiste rzeczy. Nie wspominając o fakcie, że w grudniu, kiedy poinformowała
mnie o tym, że wprowadza się chłopak, a ja poprosiłam czy mogę domieszkać do
czerwca, zapewniała, że chce ten pokój jakoś dla nich wykorzystać ;)
Mam nadzieję, że trafi jej się w końcu jakiś porządny
współlokator, taki z opowieści internetowych. Tego jej życzę! ;)
(A sobie zdanego egzaminu z zarządzania).
o jejku, współczuję. Mam nadzieję,że trafi im się współlokator z piekła rodem. A Ty koncertowo zdasz egzaminy :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
oooo ja, ty to masz życie usłane różami :D dasz radę z tym egzaminem, wierzę w to ;)
OdpowiedzUsuńidiotami chyba :D oby, czekam na wyniki :D
Usuńto też :D ale co to by było za życie bez idiotów w tle? :D
UsuńJak dobrze, że ja nie jestem skazana na żadnego współlokatora, bo nawet nie musiałam ruszać dupska z rodzinnego domu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że będzie lepiej i nie trafisz na takich hmm... wychowanych ludzi? :D