6/20/2017

niewychowana jestem

Co prawda miałam się wyprowadzać, zmieniać mieszkanie, zaczynać ostatni rok studiów od nowa. W najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałabym, że z mieszkania zostanę wyrzucona, a wyprowadzą mnie rodzice, bo nie będę w stanie spojrzeć – na szczęście byłej już – współlokatorce w oczy. Nie przypuszczałabym również, że zostanę przez jej chłopaka nazwana niewychowaną, ta sytuacja jest jednak tak pokręcona, tak dla mnie wręcz niemożliwa i jakaś wyrwana z kosmosu, że jestem w stanie uwierzyć we wszystko.

Także, albo – przede wszystkim – w to, że uchowaj mnie od związków, w których facet gra główne skrzypce, a ja stoję za nim skulona bo boję się powiedzieć słowa, by pana i władcy nie zdenerwować.

We wtorek śmiałam się, że ciekawe, czy panowie prędzej skończą remont elewacji, czy może ja się wcześniej wyprowadzę. Do końca w nich wierzyłam. Przestałam, w momencie otrzymania wiadomości, że w mieszkaniu zostały wymienione zamki, bo „zalegam z czynszem, a tak w zasadzie to nigdy nie płaciłam w terminie” ;) Pomyślałam, wtedy, że o nie, proszę mnie wpuścić, biorę swoje rzeczy i dziękuję, do widzenia. Z jednej strony jestem wdzięczna, że nie stało się to w maju, kiedy miałabym gdzieś pół miesiąca codziennego dojeżdżania na uczelnię z domu. Z drugiej, jakby jest środek sesji, egzaminy i praktyki, wobec czego, dojeżdżam… codziennie ;’)

Dzisiaj na przykład miałam, po powrocie z uczelni, ambitne plany nauki, ale pudła stoją, rzeczy stoją, wszystko stoi, a mnie taki burdel i bajzel denerwuje. Nie, żebym jakąś estetką była, albo może panią domu, tylko wiecie, to działa na zasadzie odkurzania pustyni. Dwa pudła opróżniłam, dwa stoją, a ja nie mam sił.

Nie mam sił również dlatego, że po raz kolejny dałam się nieźle omamić człowiekowi, z którym jeszcze we wtorek umawiałam się na wyjście do kina i na obiad, a kilka dni później zostałam wywalona. Na zbity, co by nie powiedzieć, pysk, ale właśnie wczoraj się rozwiązało, że to chodzi raczej o chłopaka tejże, któremu nie podpadłam, a który mieszka z nią od grudnia. No coś mu się nie spodobałam, niewychowana jestem w końcu, jego własne słowa, więc może za cicho w tym pokoju siedziałam?

Kuriozalna sytuacja stała się w momencie, kiedy znalazłam ogłoszenie, w którym współlokatorka chce ponownie wynająć ten pokój, mimo, że jeszcze wówczas nie byłam wyprowadzona, a na zdjęciach tegoż były moje prywatne i osobiste rzeczy. Nie wspominając o fakcie, że w grudniu, kiedy poinformowała mnie o tym, że wprowadza się chłopak, a ja poprosiłam czy mogę domieszkać do czerwca, zapewniała, że chce ten pokój jakoś dla nich wykorzystać ;)

Mam nadzieję, że trafi jej się w końcu jakiś porządny współlokator, taki z opowieści internetowych. Tego jej życzę! ;)


(A sobie zdanego egzaminu z zarządzania).

5 komentarzy:

  1. o jejku, współczuję. Mam nadzieję,że trafi im się współlokator z piekła rodem. A Ty koncertowo zdasz egzaminy :)
    https://sweetcruel.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo ja, ty to masz życie usłane różami :D dasz radę z tym egzaminem, wierzę w to ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. idiotami chyba :D oby, czekam na wyniki :D

      Usuń
    2. to też :D ale co to by było za życie bez idiotów w tle? :D

      Usuń
  3. Jak dobrze, że ja nie jestem skazana na żadnego współlokatora, bo nawet nie musiałam ruszać dupska z rodzinnego domu.
    Mam nadzieje, że będzie lepiej i nie trafisz na takich hmm... wychowanych ludzi? :D

    OdpowiedzUsuń