3/11/2019

Być kobietą, być kobietą




Czuję, że dzisiaj może mnie trochę ponieść. W głowie kiełbi mi się wiele myśli, może najwyższa pora się ich pozbyć, ułożyć w jakąś sensowną kolejność, przejść nad nimi do porządku dziennego.

Dzień kobiet rządzi się swoimi prawami, na przykład ja nie pamiętam, czy w ciągu 25 lat życia w ten dzień nie dostałam kwiatów. Niestety nie od cichego wielbiciela, ale od taty, który zawsze w tym dniu obdarowuje każdą kobietę w najbliższej rodzinie. Od wuja, do którego mówię po imieniu i tak jakoś zupełnie mi nie pasuje to „wuj”, które napisałam na  początku zdania. W końcu i od samej siebie, bo przyszła wiosna, tulipany, radość i szczęście (oraz wichury nad ranem).  Przecież w końcu jestem samowystarczalna.

Najczęściej kobieta kobiecie kobietą. Zamiast pomóc, to tylko nogę podstawi a ramię schowa, na wszelki wypadek. Wytknie błąd, powie, że można lepiej, mocniej, ciężej, a w ogóle inni mają gorzej i trzeba być twardym a nie miętkim. Uczymy się, że do miękkiego serca potrzebna twarda dupa, że jak umiesz liczyć, to licz na siebie, a to też nie w stu procentach, bo przecież nigdy nie wiadomo. Że jak na randkę, z nieznajomym, to pod wodzą koleżanki stojącej po drugiej stronie telefonu. Że gaz pieprzowy, wracać tylko taksówką a najlepiej to z kimś, a nie samej. Że piwo w klubie tylko swoje, że nie odwracać głowy i nie rozmawiać z nieznajomymi, najlepiej do późnej starości. Kobieta kobiecie kobietą tak samo, jak człowiek człowiekowi człowiekiem. Jesteśmy tylko ludźmi. Czasem lubimy, jak ktoś ma gorzej, bo to znaczy, że my mamy lepiej. To miło łechcze nasze ego. Pokazuje, że świat jednak jest sprawiedliwy, chociaż w tak małym procenciku. Równowaga zachowana 😉

Żywiąc urazę do walentynek, obarczając winą za swoje niepowodzenia cały wszechświat, szukając zwady w innych, bo czemu w sobie, jakoś nie mogę sobie wyrobić zdania na temat dnia kobiet. Lubię tego dnia dostać kwiaty, jednak równie dobrze mogę je sobie kupić dzień wcześniej i dzień później, w każdym kolejnym miesiącu w roku i w życiu. Rozmowy na temat tego, że kobiety mogą wszystko bardziej miarodajne wydałyby mi się wtedy, kiedy by coś za sobą niosły. Jakąś wielką decyzję, wielką zmianę, ułatwienie w postrzeganiu świata, w życiu. Wypluć wszystkie kolory tęczy łatwiej wtedy, kiedy słowa stają się tylko słowami, a od jutra znów się zacznie, że mniej płacą, że lodówki sama nie wyniesie, że feminizm to zło, a antykoncepcja fuj, facet górą. W sensie, okej miło mi że cieszysz się i doceniasz to, że jestem kobietą, ale oprócz wiecheci kwiatów, którą chętnie przyjmę i postawię w centralnym punkcie pokoju, możesz mnie doceniać i się z tego cieszyć przez cały rok. Ale z drugiej strony odzywa się ta romantyczniejsza część, że okej, chwal mnie i chwal dzisiaj, a od jutra sama sobie będę powtarzała, że jestem super i okej. Tylko nie zapomnij kwiatów, najlepiej tulipanów, żółtych, sztuk 7. Naszykuję wazon.

Miałam wprawdzie dziś pisać o czymś innym, nawet miałam pomysł, ale to next time.

1 komentarz:

  1. ja kwiaty tego dnia dostaję tylko od taty , ale szczerze? ja jestem kobieta samowystarczalna, sama kupuję sobie kwiaty. Kompletnie bez okazji. Bo kwiaty uwielbiam. Każde, byleby nie były to róże i pachniały bzem albo hiacyntem:)
    Ciężko mi powiedzieć co daje mi dzień kobiet. Lubię inne kobiety w moim otoczeniu, ale też widzę,że za bardzo siebie oceniamy i nie doceniamy...
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń