7/09/2017

Nerwy nerwy i po zdrowiu

Kiedyś, jak ktoś mi powiedział, że „odchorujesz te nerwy” to zazwyczaj wybuchałam śmiechem. No bo jak to, odchorować coś, co już jest jakby przeszłością? Dobre sobie. No. Ale później przyszła sesja, zostałam wyj*bana z mieszkania, praktyki były niewiadomą pod względem takim, czy uznają nam godziny czy nie, a jeśli nie to w jak bardzo głębokiej dupie jesteśmy (odpowiedź: bardzo głębokiej), a jak już się to w końcu wszystko jakoś się unormowało, to, cóż…

Odchorowałam.

Można oczywiście żartować sobie, że nerwy to na zdrowie wyjdą, a ta grypa żołądkowa to idealny sposób na detoks. Prawda jest jednak taka, że niejedzenie przez dwa dni, i siedzenie w pozycji wiadomo jakiej i wiadomo gdzie nie zwiastowało niczego oprócz niewyspania, zakwasów i głodu takiego, że rzuciłam się na zupę jakbym jedzenia – zamiast dwóch dni – nie widziała  z miesiąc. Tutaj też prawdziwą twarz pokazali „przyjaciele”, na przykład pies, który z jednej strony wspierał mnie swoją obecnością, kładąc głowę na kolanach, ale też wspinając się po mojej klatce piersiowej, by jednak wyrwać mi z ust tego wafla, co to go jadłam z utęsknieniem w oczach. Nie wiedziałam nawet, że przez te wszystkie „anomalie”, brak snu, brak jedzenia, mogą opóźnić się kobiece dni.

Podsumowując, tydzień nerwów przypłacam dwutygodniowym odchorowywaniem. Zaprzyjaźniłam się z łóżkiem, krakersami i poczuciem wyżucia, które towarzyszy mi częściej, niżbym tego chciała.

W ramach dobrego dbania o siebie i poprawiania sobie humoru, nie tylko czekam z utęsknieniem na swoje zamówienia, książki czy prezenty. Podstawą treat yourself jest zrobiony pedicure i strasznie oczojebny pomarańczowy odcień lakieru, na który chyba w życiu bym się nie zdecydowała gdyby nie fakt, że w pomieszczeniu było ciemno, a odcień na wzorniku taki straszny nie był.

Mam nadzieję, że w końcu uda mi się wyzdrowieć i obiecuję, że wtedy ani przez chwilę nie będę myślała o rzeczach, które mnie denerwują bardziej, niż bym tego chciała.


Lato. Trzeba w końcu wyluzować, co nie? 

5 komentarzy:

  1. Współczuję, bardzo współczuję. Mam nadzieję,że już lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bidulka. I zrób jak piszesz - wyluzuj. Nic się nie zawali jak zrobisz sobie wolne =]

    OdpowiedzUsuń
  3. W liceum miałam koleżankę, która non stop chorowała - angina, zapalenie płuc, oskrzeli itp. Na studiach nagle cudownie ozdrowiała i przez 5 lat chorowała może raz czy dwa. Powód - w liceum strasznie się stresowała, denerwowała szkołą, na studiach przestała. Kiedyś wydawało mi się, że śmieszne jest to całe "chorowanie ze stresu" do czasu, aż poznałam jej przypadek...
    I jak tam teraz u Ciebie? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, chorowanie przez nerwy i stres - coś o tym wiem. Spróbuj wykorzystać wakacje jak najlepiej i odpocząć.

    OdpowiedzUsuń