Od każdego miesiąca czegoś oczekujemy. Poprzedni zawsze jest
ten gorszy, następny zawsze pretenduje do bycia najlepszym. Gdzieś po drodze,
między kawą do śniadania a herbatą do kanapki zajadanej wieczorem przed
serialem dzieje się w s z y s t k o. Los ma swoje fanaberie, nie słucha, nie
daje szansy, nie powtarza niczego dwa razy.
Mój sierpień miał być cudowny, a okazał się jakąś porażką, w
której minęły dwa pierwsze tygodnie, a później już było tylko gorzej.
Mieliśmy się spotkać całą rodziną, ale w milszych okolicznościach niż stypa po
pogrzebie, po którym nikt nie miał sił do niczego, a szczególnie do gadania i
uśmiechania się.
Życie co prawda wraca do normy, życie toczy się dalej, ale
gdzieś w kącie głowy, a może w tych drzwiach zamkniętych do pokoju, których już
ten ktoś nigdy nie otworzy, jest taka myśl, że hej, miało być inaczej. Nie na
to się panie losie umawialiśmy, nie na to 2017 się zgadzaliśmy.
Wszystko idzie nie tak, jak powinno, a na domiar złego jak
człowiek lekko się po tej tragedii otrząsnął to przyszedł remont… I tak jakby
szkoda, że noce są już zimne bo chyba wolałabym spać pod gołym niebem niż w
zagraconym meblami z salonu pokojem.
To co, już tylko spokój, tak do grudnia, poproszę.
Lu.
współczuję bardzo, współczuję.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno wszystkie kciuki by sprawy ułożyły się nieco lepiej!
https://sweetcruel.wordpress.com/
Remont nie jest przyjemny, ale popatrz, jak fajnie będzie po remoncie :) Uszy do góry!
OdpowiedzUsuńAle co się tak obijasz z szukaniem mieszkania?
Cieszę się, że spotkałam Twojego bloga. Miło mi poznać!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że powoli wszystko wróci u Ciebie do równowagi...i większość spraw ułoży się po Twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że to co lepsze znów nadejdzie
OdpowiedzUsuńTerry Pratchett fajnie przedstawił los w którejś ze swoich książek- jako takiego skurwiela, który bawi się ludźmi według własnego widzimisię i tego, jaki akurat ma kaprys. Niestety, życiem rządzi ślepy los. Przykre, kiedy ktoś odchodzi niespodziewanie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się!